Szanse Lecha na wyjście z grupy LE

Kolejorz przebojem wdarł się do fazy grupowej Ligi Europy przechodząc 4 fazy eliminacji w których strzelił 13 bramek i stracił tylko jedną. Będzie jedyną drużyną reprezentującą polską piłkę na arenie międzynarodowej w tym sezonie europejskich pucharów. Jednak patrząc na kursy bukmacherskie nie jest faworytem żadnego z pojedynków w grupie D przeciw Benfice, Rangers i Standardowi.

Spis treści

Lech Poznań w Lidze Europy

Na dzień dzisiejszy można stwierdzić, że poznaniacy są w wybornej formie. Po przejściu w świetnym stylu eliminacji, obudzili się także w Ekstraklasie odnosząc wyjazdowe zwycięstwo 4:1 z Piastem Gliwice. Na morale w klubie poza samym awansem może także wpłynąć dobra passa na rynku transferowym, gdzie udało się m.in. sprzedać Jakuba Modera do Brighton za rekordowe pieniądze 11 milionów euro. Nie powinno to mieć jednak żadnego znaczenia dla kondycji drużyny, ponieważ 21-letni pomocnik opuści klub najwcześniej zimą. Jeśli tak się stanie, klub otrzyma dodatkowe bonusy.

Lech Poznań - wyniki

W walce o awans do fazy play-off Ligi Europy najgroźniejszym rywalem Lecha powinna być Benfica i to właśnie z drużyną ze stolicy Portugalii przyjdzie się zmierzyć poznaniakom w pierwszym meczu, który rozegrają na swoim obiekcie. Jeden z najwyższych kursów na zwycięstwo Kolejorza (5,70) oferuje sponsor główny klubu, czyli zakłady bukmacherskie STS. Zarówno w eliminacyjnych, jak i ligowych spotkaniach drużyny z Wielkopolski piłkarze zdobywają w tym sezonie wiele goli, dlatego ciekawie wygląda także inny zakład jaki oferuje STS, czyli w meczu padną minimum 3 gole po kursie 1,80. I to jest właśnie MÓJ TYP na to spotkanie, który warto dorzucić do kuponu AKO:

  • Lech – Benfica: Liczba goli 2.5 + (1.80 w STS)
Lech-Benfica

Szanse Lecha na wyjście z grupy – analiza Adama Godlewskiego

Lech Poznań zalicza się do zespołów, które bardzo dobrze odnalazły się – przynajmniej na arenie międzynarodowej – w niestandardowych pandemicznych realiach. Wicemistrzowie Polski już zarobili – przechodząc 4 rudny kwalifikacyjne – 4 miliony euro w Lidze Europy. A mogą znacznie więcej, ponieważ za każdy punkt wywalczony w fazie grupowej UEFA zapłaci 190 tysięcy euro. Kolejorz zwielokrotni przychody także z tytułu market pool, czyli pakietu obejmującego prawa telewizyjne i marketingowe. Dla porządku trzeba jednak dodać, że za ewentualny awans do 1/16 finału LE nagroda wynosi następne pół miliona. Zatem – zespołowi Dariusza Żurawia nie pozostaje nic innego jak grać i wygrywać! Tyle że w kolejce do kasy ustawiły się wszystkie zespoły z grupy D, a nie tylko Lech, który – dla przypomnienia – losowany był w ostatniej kolejności. Co z automatu oznacza najniższe notowania i najmniejsze szanse na udział w fazie pucharowej. Oczywiście – w teorii. Praktyka bywa bowiem różna, a Kolejorz potrafił przecież pozytywnie zaskakiwać w międzynarodowych rozgrywkach.

Historycznie rzecz ujmując Lech, który obecnie wśród europejskich klubów notowany jest na 170. miejscu nie zanotował wielkich sukcesów w pucharach. Długo nie miał szczęścia w losowaniu. Gdy w 1982 roku trafił na FC Aberdeen i przegrał w dwumeczu 0:3, okazało się, że Szkoci pokonali w tamtej edycji Pucharu Zdobywców Pucharów wszystkich następnych przeciwników – łącznie z Realem Madryt w finale. W sezonie 1984-85 Kolejorz trafił na zwycięzcę Pucharu Europy, Liverpool FC, i zakończył dwumecz przegraną 0:5, a The Reds i w tej edycji zagrali w finale. W sezonie 1988-89 z wielką Barceloną lechici dwukrotnie zremisowali po 1:1, ale przegrali w serii rzutów karnych. I w sumie nie trzeba chyba dodawać, że Katalończycy zwyciężyli w tamtej edycji PZP. W edycji 1990-91 poznaniacy w PE wpadli na wielki wówczas Olympique Marsylia, i u siebie wygrali 3:2 po fantastycznym spotkaniu. W rewanżu polegli – po prawdopodobnym podtruciu przez gospodarzy – 1:6, a Francuzi dotarli do finału.

Jedyny słuszny wniosek jest zatem taki, że w minionym stuleciu Lech choć zawsze spadał, to często z wysokich koni. Piłkarze z Bułgarskiej mają jednak także do czego się odwoływać, współcześnie Kolejorz aż dwukrotnie wychodził bowiem z grupy. W edycji 2008-09 rywalizował w fazie zasadniczej Pucharu UEFA. Po wygranej z Feyenoordem Rotterdam oraz remisach z Deportivo La Coruna i AS Nancy w 1/16 finału nieznacznie przegrał z Udinese. Dwa lata później Kolejorz zameldował się w fazie grupowej Ligi Europy. Po dwóch remisach z Juventusem (sic!), wygranej z Manchesterem City (!) i Dnipro Dniepropietrowsk oraz dwóch zwycięstwach nad Salzburgiem zajął drugą lokatę w grupie i w nagrodę w 1/16 finału zmierzył się z SC Braga. Ulegając Portugalczykom jedną bramką. Po raz ostatni w fazie grupowej LE Lech pokazał się pięć lat temu. Wygrał z Fiorentiną, dwukrotnie zremisował z Belenenses, ale to wystarczyło do zajęcia trzeciej lokaty w grupie i oznaczało koniec przygody.

Rywale są w komplecie bardziej utytułowani. Benfica Lizbona jest notowana na 23. miejscu na Starym Kontynencie. To oczywiście główny faworyt grupy D, do której dolosowano Kolejorza. W latach 1961-68 aż pięciokrotnie wystąpiła w finale Pucharu Europy, dwukrotnie wygrywając. W poprzedniej edycji LE wicemistrz Portugalii uległ Szachtarowi Donieck w 1/16 finału. W obecnym sezonie w kwalifikacjach Champions League przegrał z PAOK Saloniki. Największymi gwiazdami zespołu prowadzonego przez Jorge Jesusa, a już z pewnością najbardziej rozpoznawalnymi są obrońcy znani z boisk Premier League – Nicolas Otamendi oraz Jan Vertonghen. Istotna historyczna informacja jest taka, że Benfica dwukrotnie trafiała na polskie kluby w europejskich pucharach, dwukrotnie je eliminując. Tyle że w Polsce nie wygrała ani z GKS Katowice (1:1, PZP w edycji 1993-94), ani z Ruchem Chorzów (0:0, PZPN w edycji 1996-97).

Standard Liege to aktualnie 61. zespół na Starym Kontynencie. Na koncie ma występ w finale PZP w 1982 roku. Piąty zespół niedokończonego sezonu w Belgii, w poprzedniej edycji LE (a nawet w dwóch) występował w fazie grupowej, i do końca – choć nieskutecznie – walczył o awans. Po raz ostatni był w stanie przebić się do rundy pucharowej rok później niż uczynił to Lech – w edycji 2011-12. Najwyżej wyceniany przez portal transfermakt.de jest stoper i jednocześnie kapitan zespołu – 21-letni zaledwie Zinho Venheusden. To piłkarz, który szlify zdobywał w Interze Mediolan, Włosi mają też prawo pierwokupu tego gracza, i to za cenę wyższą od aktualnej rynkowej wartości defensora powoływanego już do reprezentacji Belgii. Kolejni na liście wycen są środkowi pomocnicy – Samuel Bastien (24 lata, były gracz belgijskiej młodzieżówki, posiada paszport Demokratycznej Republiki Konga – 7 mln euro), Selim Amallah (24 lata, Marokańczyk z belgijskim paszportem – 6,5 mln), Nicolas Raskin (19 lat, Belg – 6 mln).

Standard, podobnie jak Benfica, dwukrotnie dotąd rywalizował w polskimi zespołami. Z Legią Warszawa w sezonie 1970-71, w Pucharze Europy Belgowie u siebie wygrali 1:0, ale w rewanżu uległ 0:2 i odpadli. Z kolei we wspomnianym już sezonie 2011-12 w 1/16 finału LE trafili na Wisłę Kraków i dwukrotnie zremisowali. Z tym, że pod Wawelem 1:1 (a przed własną publicznością 0:0) i to oni awansowali do dalszych gier. Z kolei trzeci z grupowych rywali Kolejorza, Rangers FC, bilans z polskimi zespołami ma niezwykle korzystny. Tylko wielki Górnik Zabrze – i to dwukrotnie, w 1969 – pokonał Szkotów w PZP. W 1987 roku Rangersi zrewanżowali się górnikom w Pucharze Europy (w Polsce remisując jednak 1:1). Natomiast GKS Katowice (1988) i Amica Wronki (2004) przegrały z kretesem w Pucharze UEFA. Największym międzynarodowym sukcesem klubu z Glasgow jest wywalczenie Pucharu Zdobywców Pucharów w 1972 roku.

Aktualnie Rangers FC to 69. zespół w klubowym rankingu UEFA, ale w przypadku Szkotów nie ma sensu przykładanie szczególnej wagi do miejsca w klasyfikacji. Oczywiście dlatego, że słynna stara firma z Glasgow w 2012 roku została – z powodu nieprawidłowości finansowych – zdegradowana do najniższej zawodowej ligi w kraju. I kilka lat odbijała się od dna, mozolnie wracając do szkockiej elity i europejskich pucharów. W efekcie -możliwość punktowania w Europie ma dopiero od czterech lat. O aktualnej sile wicemistrzów Szkocji przed rokiem przekonała się Legia, przegrywając dwumecz w IV rundzie kwalifikacji LE. Obrońcy Lecha szczególną uwagę w zespole prowadzonym przez Stevena Gerrarda powinni zwrócić na napastników – Kolumbijczyka Alfredo Morelosa (24 lata), Anglika Ryana Kenta (24) oraz Jamajczyka Kemara Roofe (27). Najbardziej rozpoznawalny wśród atakujących jest oczywiście Jermaine Defoe, ale 38-latek, który w poprzednim sezonie strzelił jeszcze 13 goli dla Rangersów (o jednego więcej niż Morelos) na boisku pojawia się już znacznie rzadziej.

Z powyższej historyczno-współczesnej wyliczanki wynika, że młody wiek czołowych piłkarzy to atut nie tylko Lecha; z kolei brak doświadczenia na tym szczeblu rozgrywek będzie doskwierać – przynajmniej początkowo – wyłącznie zawodnikom z Bułgarskiej. Dlatego w sumie dobrze się stało, że Kolejorz grupową rywalizację zaczyna u siebie, z najwyżej notowanym rywalem. W końcu jak spadać – to wyłącznie z wysokiego konia. Tym bardziej, że w starciu z Benficą poznaniacy mogą sprawić wyłącznie miłą niespodziankę; bo każdy inny wynik niż zwycięstwo renomowanych Portugalczyków można by uznać za sensację. A skoro ekipa Żurawia nic nie musi, tylko może, presja nie powinna paraliżować zespołu z Wielkopolski. Trudno zresztą w ogóle mówić o wpływie presji na boiskową postawę w odniesieniu do zespołu, który trzykrotnie grając na wyjazdach w decydujących momentach kwalifikacji, trzykrotnie potrafił zdominować wyżej notowanych gospodarzy. Prezentując na tyle ofensywny futbol, że szybciej można posądzać obecną ekipę Lecha o brak systemu nerwowego niż brak… charakteru.

Brak kompleksów i odwaga nie oznacza jednak, że zespół trenera Żurawia jest tworem skończonym. Większość goli w PKO BP Ekstraklasie poznaniacy tracą po rzutach rożnych i rzutach karnych, co wskazuje na brak koncentracji. A także na fakt, że kołdra jest nieco przykrótka, żeby zapewnić stabilny balans między atakiem i obroną. Jakub Moder, zebrał świetne recenzje po meczach reprezentacji Polski, ale w Białymstoku w meczu z Jagiellonią zgubił przy kornerze krycie Tarasa Romanczuka. Jest świetny w odbiorze i przechwytach, to on w tercecie środkowych pomocników, który tworzy z Danim Ramirezem i Pedro Tibą odpowiada za destrukcję, a mimo wszystko nadal potrafi tak się zagapić. Tymczasem Liga Europy będzie wybaczać mniej niż ESA, ale… Na szczęście, spotkania kadry pokazały dobitnie, że im wyższy poziom rywalizacji, tym bardziej niekonwencjonalnego Kubę mogą oglądać kibice. Poza tym – musiał się lekko ogarnąć po nawale komplementów. Zatem zimny prysznic w Białymstoku – powinien wyjść Moderowi wyłącznie na zdrowie.

Lech, dzięki technice i wizji wspomnianego tercetu rozgrywających potrafi „szanować” i posiadać piłkę, ale wyprowadzenie kontrataku także jest ulubioną bronią zawodników Kolejorza. Wręcz z upodobaniem stosują wysoki pressing i bardzo aktywnie, agresywnie walczą o odbiór piłki. Tak dużo miejsca wyżej poświęciłem Moderowi, gdyż w tym właśnie elemencie to najlepszy, kluczowy wręcz zawodnik. Choć trzeba oddać poznańskim szkoleniowcom, że pod względem intensywności biegania spreparowali potwora – średnio na mecz lechici notują aż 108 sprintów w ESA. I nie mają pod tym względem równych w kraju. A że grają przy tym nowocześnie, do przodu, zdobywając wolne przestrzenie, potrafią być za szybcy nie tylko na naszych ligowych boiskach. Przekonali się o tym, a także o dopasowaniu wszechstronnego Mikaela Ishaka i dynamicznego Kuby Kamińskiego do tria środkowych pomocników, rywale ze Szwecji, Cypru i Belgii. A warto w tym miejscu podkreślić, że wyeliminowane już przez Lecha Charleroi w poprzednim sezonie wyprzedziło Standard w Jupiler League…

Tak naprawdę Lech stanowi niewiadomą na europejskiej arenie. Plan minimum zakłada zapewne wywalczenie 4-6 punktów, i wydaje się, iż nawet dwie wygrane leżą w zasięgu Kolejorza. Wszystko, co ewentualnie udałoby się ugrać ponad to – oznaczałoby ogromny sukces młodej drużyny. Atutem drużyny Żurawia jest z pewnością, że potrafi grać bez publiczności i robić z tej umiejętności użytek na wyjazdach. Czy jednak zaprocentuje to także w grupie? Specjaliści typują, że o pierwsze miejsce powalczą Benfica z Rangersami, trzecie rezerwując dla Standardu. Godzi się zatem w tym miejscu przypomnieć, że o ile w starciu z Hammarby bukmacherzy mniej więcej po równo oceniali szanse obu zespołów, o tyle Apollon i Charleroi miały wyraźnie wyższe notowania od Lecha. A jak się skończyły mecze 3. i 4. rundy kwalifikacji – wszyscy doskonale pamiętamy! Aha, warto pamiętać, że w obecnej edycji LE w 4 meczach z udziałem Lecha padło 14 goli. Średnią każdy może więc sobie sam obliczyć…

Gdzie obstawiać mecze Lecha?

Końcowe rozstrzygnięcia w grupie D można typować między innymi u kolejnego legalnego na polskim rynku operatora zakładów wzajemnych, czyli w firmie Fortuna. Jeśli ktoś wierzy w zajęcie przez Lecha pierwszego miejsca, to bukmacher daje ofertę kursową 15. Zajęcie miejsc 1-2, które i tak będzie ogromnym sukcesem oceniane jest jako prawdopodobieństwo z kursem 5. Warto w tym miejscu nadmienić, że Fortuna jest liderem rankingu legalnych polskich bukmacherów, który prowadzą nasi eksperci.

W zakładach bukmacherskich forBET można nawet postawić zwycięstwo Lecha w całych rozgrywkach i tutaj w przypadku powodzenia za każdą postawioną złotówkę otrzymamy ich aż 180, oczywiście minus podatek. Bardzo szeroką ofertę zakładów związanych z Lechem w rozgrywkach Ligi Europy ma eWinner. U bukmachera którego twarzą jest Marcin Gortat możemy zakładać się o wyniki wszystkich meczów grupowych, awanse i zwycięstwa poszczególnych grup, która drużyna w grupie D będzie wyżej, miejsce w tej grupie Lecha i jego zdobycz punktową. Mój typ to:

  •  Lech Poznań zajmie ostatnie miejsce w grupie D? NIE – kurs 1.9 w eWinner

Spodziewam się wielu zakładów na spotkania Lecha w Lidze Europy, zarówno ze strony stałych graczy dla których kuszące mogą być wysokie kursy, jak i graczy rekreacyjnych, których przyciągnie pierwszy od dawna występ polskiej ekipy w Europie. Jednym słowem na fanów Kolejorza i polskiej piłki czekają wielkie emocje sportowe, które można wzbogacić wybierając zakład u jednego z legalnych, polskich operatorów bukmacherskich.