Świat sportu po koronawirusie

W ostatnich miesiącach koronawirus opanował prawie każdy zakątek naszej planety, zagrażając przede wszystkim życiu tych najsłabszych i najbardziej schorowanych. Pandemia miała niszczycielski wpływ również na liczne gałęzie światowej gospodarki, doprowadzając do międzynarodowego kryzysu ekonomicznego.

Nie oszczędziła też świata sportu i powiązanych z nim branż (w tym zakładów bukmacherskich czy sponsorów federacji), powodując wielomiliardowe straty i utratę tysięcy miejsc pracy dla osób w nich zatrudnionych. Na dzień dzisiejszy, udało się wypracować system, który pozwala na organizację imprez sportowych, jednak w dalszym ciągu z reguły bez udziału publiczności, co nie tylko zmniejsza ich atrakcyjność pod względem sportowym, ale również ma bardzo negatywny wpływ na ogólne przychody klubów organizujących owe wydarzenia. Co dalej i jak wyglądał będzie świat sportu po koronawirusie? Oto podsumowanie ostatnich kilku miesięcy w sporcie, które upłynęły pod znakiem pandemii.

Spis treści

Koronawirus – zakażenia w piłce nożnej

Od momentu rozpoczęcia pandemii, koronawirus nie oszczędzał sportowców i ludzi ze sportem związanych. Jasne jest, że z racji wykonywanego zawodu i częstych podróży profesjonalni sportowcy, szczególnie ci najbardziej znani, byli i są cały czas bardzo narażeni na infekcję. Niemniej, wiele wskazuje na to, że organizacje i rozgrywki sportowe zdołały w dużej mierze zminimalizować to ryzyko, poprzez liczne testy i zakrojone na szeroką skalę działania mające na celu izolację zawodników od reszty społeczeństwa, w tym rozgrywanie spotkań bez udziału publiczności.

Do momentu wprowadzenia przymusowego lockdownu w prawie wszystkich rozgrywkach, zakażonych zostało bardzo wiele osób ze sportem związanych. Dotyczyło to zarówno zawodników z pierwszych stron gazet, czyli tych uprawiających najbardziej popularne dyscypliny, takie jak piłka nożna, koszykówka czy tenis, jak i przedstawicieli sportów niszowych.

Jednymi z pierwszych piłkarzy w Europie z pozytywnymi testami na koronawirusa byli piłkarz grającego w 2. Bundeslidze Hannoveru 96, Timo Hubers oraz obrońca Juventusu Turyn, Daniele Rugani. Praktycznie w tym samym czasie, samoizolacji poddali się piłkarze Arsenalu Londyn. Później sprawy potoczyły się bardzo szybko – pozytywne wyniki na obecność koronawirusa odnotowywano w kolejnych ligach, co w efekcie doprowadziło do zawieszenia rozgrywek piłkarskich w całej Europie, gdzie przez dłuższy czas jedyną grającą ligą była białoruska Wyszejszaja Liha.

Impas trwał aż do połowy maja, kiedy do gry wróciła niemiecka Bundesliga. W ślad za Niemcami poszły władze polskiej Ekstraklasy oraz większość pozostałych lig piłkarskich w Europie, w tym La Liga, Premier League i Serie A. Władze francuskiej Ligue 1, belgijskiej Eerste Klasse A i holenderskiej Eredivisie podjęły z kolei decyzję o wcześniejszym zakończeniu sezonu.

Z perspektywy czasu można stwierdzić, że piłkarska Europa w znakomitej większości zdołała podźwignąć się z kryzysu i dograć sezon do końca. Daje to nadzieję na to, że sezon 2020/2021 na Starym Kontynencie ruszy zanim wynaleziona zostanie skuteczna szczepionka.

Olimpiada w Tokio przesunięta na przyszły rok

Bez wątpienia bezprecedensowym wydarzeniem w świecie sportu była decyzja Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego o przełożeniu najważniejszej sportowej imprezy czterolecia na rok 2021. Do tej pory sytuacja tego typu miała miejsce trzykrotnie – w roku 1916, 1940 i 1944, kiedy na drodze do organizacji igrzysk stanęły międzynarodowe konflikty zbrojne.

Igrzyska w Tokio mają odbyć się między 23 lipca a 8 sierpnia 2021. Światowe święto sportu potrwa więc krócej niż początkowo planowano i już teraz wiadomo, że straty jakie Japonia poniesie w związku z koniecznością przesunięcia terminu imprezy będą kolosalne. Według różnych szacunków, mogą one wynosić od 2,7 do 6 miliardów USD. Jest to jednak w dalszym ciągu dość optymistyczny scenariusz.

Wielu sceptyków twierdzi bowiem, że jeśli pandemii nie uda się do tego czasu opanować, letnie IO mogą został całkowicie odwołane. Mogłoby to kosztować Kraj Kwitnącej Wiśni 41,5 miliarda USD, co byłoby ogromnym ciosem nawet dla gospodarki tak dużej jak japońska i bez wątpienia również sporym ciosem wizerunkowym zarówno dla tego azjatyckiego państwa jak i dla MKOl. Warto wspomnieć, że prezes Komitetu Organizacyjnego Igrzysk, Yoshiro Mori stwierdził w wywiadzie dla Nikkan Sports, że jeśli impreza nie odbędzie się w roku 2021, to zostanie ostatecznie spisana na straty.

Mimo to, zarówno Komitet Organizacyjny Igrzysk w Tokio, jak i szefowie MKOl, na czele z prezesem Thomasem Bachem, liczą na to, że ostatecznie IO w Tokio dojdzie do skutku.

EURO 2020 przełożone na kolejny rok

W całej historii Mistrzostw Europy w piłce nożnej, które do tej pory odbywały się regularnie co cztery lata, począwszy od 1960 roku, nie doszło jeszcze do przełożenia terminu rozgrywania tej imprezy. Aż do tego roku. Ostatecznie, rozpoczęcie imprezy zostało przesunięte na 11 czerwca 2021. Jej plan jednak nie uległ, póki co, większej zmianie – w dalszym ciągu ma zostać rozegrana na 12 arenach krajów zrzeszonych w UEFA, przy czym obydwa półfinały i finał mają odbyć się na stadionie Wembley w Londynie.

Jak wiadomo, udział w imprezie zapewnili sobie biało-czerwoni i, podobnie jak pozostałe reprezentacje, które awansowały do finałów, będą teraz mieli rok więcej na przygotowania. Prawdziwym sprawdzianem przed organizacją EURO 2021, nie tylko dla poszczególnych kadr narodowych, ale i dla UEFA, będzie Liga Narodów, której spotkania w fazie grupowej zostały zaplanowane na ostatnie miesiące tego roku, a więc na okres, w którym przewiduje się drugą wielką falę zakażeń Covid-19.

Impuls od UFC

UFC jako jedna z pierwszych globalnych federacji zrzeszających zawodowych sportowców, podjęła decyzję o wznowieniu swoich imprez. Od początku ambitnemu planowi Dany White’a towarzyszyły słowa krytyki, jednak prezes UFC postawił na swoim i jak się okazało przetarł szlaki innym organizatorom. Dotychczasowe gale, które odbyły się w dobie pandemii w UFC Apex w Las Vegas oraz na wynajętej wyspie Yas w Abu Dhabi, przechrzczonej na tę okazję na Fight Island, okazały się sporym sukcesem za sprawą transmisji pay-per-view. Charyzmatyczny szef największej na świecie organizacji mieszanych sztuk walki po raz kolejny potwierdził, że jest jednym z czołowych wizjonerów w sporcie, zamykając jednocześnie usta wszystkim oponentom, a przy okazji dając impuls do wybudzenia sportu z trwającego od marca letargu.

Dokończenie sezonu Ligi Mistrzów i Ligi Europy

Krajowe rozgrywki w Europie w większości zakończyły już sezon, jednak fani futbolu będą mieli jeszcze okazję ekscytować się rozgrywkami Ligi Mistrzów i Ligi Europy, których dokończenie zaplanowano na sierpień. Mecze Champions League, za wyjątkiem nie rozegranych jeszcze rewanżowych meczów 1/8 finału, rozegrane zostaną w Lizbonie na obiektach Estadio da Luz i Estadio Jose Alvalade, między 12 a 23 sierpnia.

Póki co, zespołami pewnymi udziału w ćwierćfinale są Atletico Madryt, PSG, Atalanta Bergamo i RB Lipsk. O awans do lizbońskiego mini-turnieju zawalczą jeszcze Juventus Turyn z Olympique Lyonnais (07.08), Manchester City z Realem Madryt (07.08), Bayern Monachium z Chelsea Londyn (08.08) oraz FC Barcelona z SSC Napoli (08.08). Warto dodać, że najlepszą ofertę kursową i bonusową na spotkania LM wystawił bukmacher Fortuna.

W przypadku Ligi Europy, 6 spotkań rewanżowych 1/8 finału rozegranych zostanie również na wcześniej zaplanowanych obiektach. Turniej finałowy, począwszy od ćwierćfinału, ma z kolei odbyć się w Niemczech na obiektach w Gelsenkirchen, Duisburgu, Dusseldorfie oraz Kolonii, gdzie zaplanowano mecz finałowy. Warto zaznaczyć, że Gdańsk, który pierwotnie miał gościć dwie najlepsze drużyny tych rozgrywek, ma być gospodarzem finału rozgrywek sezonu 2020/2021.

NBA jedzie do Disneylandu

Po tygodniach przygotowań i różnego rodzaju spekulacji, 30 lipca wznowione zostały również rozgrywki NBA sezonu 2019/2020. Specjalnie dla zawodników najsilniejszej ligi świata stworzono odgrodzoną od świata „bańkę” na terenie Walt Disney World Resort w Orlando na Florydzie. Do rozgrywek zaproszone zostały 22 z 30 drużyn, które nadal mają szansę na awans do rundy play-off, a więc i na zdobycie tytułu mistrzowskiego. Władze ligi od początku dbały o to, by wszystko odbyło się przy zachowaniu maksymalnych zasad bezpieczeństwa tak, by zapobiec kolejnym zakażeniom.

Przypomnijmy, że sezon został zawieszony 12 marca, po tym jak koronawirusa stwierdzono u obrońcy Utah Jazz, Rudy’ego Goberta. Francuz wywołał niedługo wcześniej niemały skandal, gdy w ostentacyjny sposób zademonstrował swój lekceważący stosunek do całej pandemii. Jak na ironię, został ligowym „pacjentem zero” i wywołał wściekłość wśród kibiców i kolegów z zespołu, w szczególności Donovana Mitchella, u którego również wykryto infekcję. Gobert później publicznie przepraszał za swoje nieodpowiedzialne zachowanie i wpłacił wysoki datek na rzecz walki z koronawirusem.

Wracając do samego wznowienia NBA, niektórzy zawodnicy odmówili swojego w nim udziału. Wśród nich jest m. in. Avery Bradley. Zawodnik Los Angeles Lakers, nota bene głównych faworytów do tytułu, podjął tę decyzję ze względu na troskę o stan zdrowia swojej rodziny, w tym przede wszystkim swojego 6-letniego syna Liama, który od dłuższego czasu zmaga się z problemami z układem oddechowym. Władze „Jeziorowców” wykazały się pełną wyrozumiałością i zapowiedziały, że w przypadku zdobycia przez zespół tytułu, Bradley również otrzyma mistrzowski pierścień.

Warto odnotować, że zawodnicy już wcześniej wynegocjowali możliwość dobrowolnej rezygnacji z udziału w turnieju w Orlando, bez żadnych konsekwencji. Poza Bradleyem, na skorzystanie z tej opcji zdecydowali się również Davis Bertans z Washington Wizards i Trevor Ariza z Portland TrailBlazers, a także aż 6 zawodników Brooklyn Nets, w tym najwięksi gwiazdorzy zespoły, Kyrie Irving i Kevin Durant, przy czym ten ostatni przeszedł już zakażenie Covid-19.

Lista zawodników NBA z pozytywnymi wynikami testów jest jednak znacznie dłuższa i są wśród nich gracze z absolutnego topu, w tym m. in. MVP sezonu zasadniczego z 2017 roku Russell Westbrook, mistrz świata z reprezentacją Hiszpanii Ricky Rubio czy lider Denver Nuggets Nikola Jokić. Skoro już o Serbie mowa, warto wspomnieć o znacznie mniej chlubnym przykładzie organizacji zawodów sportowych w tych trudnych czasach…

Adria Tour – czyli jak nie organizować imprez sportowych

Novak Djoković od lat należy do najpopularniejszych i najlepszych tenisistów cyklu ATP. W czerwcu zdecydował się zaprosić swoich znajomych z kortu do udziału w zorganizowanym przez siebie turnieju Adria Tour. Z pewnością zawody w Zadarze ucieszyły wielu fanów białego sportu, łaknących wielkich emocji. Niestety, sam turniej, jak i cała otoczka wokół niego, zostały zorganizowane bez jakiegokolwiek poszanowania dla zasad bezpieczeństwa, co w efekcie doprowadziło do licznych zakażeń w gronie osób w nim uczestniczących.

Podczas turnieju nie było mowy o zachowaniu bezpiecznego dystansu, zarówno na trybunach, jak i podczas imprez i spotkań mu towarzyszących. W efekcie, sam Djoković, a także m. in. Grigor Dimitrov, Borna Corić, Victor Troicki oraz wspomniany wcześniej Jokić, zostali zakażeni koronawirusem. Popularny „Nole”, co prawda kajał się w wywiadach, twierdząc, że nie miał złych intencji i wierzy, że cały turniej został zorganizowany przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności, jednak nie ma wątpliwości, że jego wizerunek mocno na całym wydarzeniu ucierpiał.

Pozostaje mieć nadzieję, że organizatorzy mających powrócić już 10. sierpnia tourów ATP i WTA wyciągną wnioski z serbskiej imprezy, a ich zawody odbędą się przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności, zarówno na korcie jak i poza nim, bez narażania niczyjego zdrowia i życia.

Koronawirus w sporcie – przypadki śmiertelne

Mimo iż wszyscy powyżej wymienieni zawodnicy ostatecznie wyzdrowieli, w świecie sportu również nie brakuje historii bez happy endu. 21 marca świat obiegła smutna wieść o śmierci legendarnego prezesa Realu Madryt, Lorenzo Sanza, który podczas swojej kadencji w latach 1995-2000 zdołał wywalczyć ze swoim klubem dwa Puchary Europy za wygraną w Lidze Mistrzów. 76-latek, podobnie jak tysiące innych mieszkańców Hiszpanii, przegrał walkę z wyniszczającą chorobą. Tyle samo lat w dniu śmierci miał legendarny obrońca Leeds United i mistrz świata z 1966 roku z reprezentacją Anglii, Norman Hunter. Podobnie jak Sanz, Hunter zmarł na skutek powikłań spowodowanych przez Covid-19.

Lista zmarłych na koronawirusa sportowców, działaczy i dziennikarzy jest znacznie dłuższa i obejmuje głównie osoby zaawansowane wiekowo, jednak i tu zdarzały się tragiczne wyjątki. 17 marca, na skutek zakażenia Covid-19 zmarł 21-letni trener zespołu młodzieżowego Atletico Portada Alto, Francisco Garcia. Hiszpan od dłuższego czasu zmagał się z białaczką i jego organizm nie zniósł trudów kolejnej infekcji.

Zawody sportowe w dobie koronawirusa – co nas czeka?

Mimo iż najwyraźniej jesteśmy jeszcze dalecy od zażegnania niebezpieczeństwa, światowy sport wydaje się powoli otrząsać z pandemii i już niedługo czeka nas wznowienie kolejnych rozgrywek. W ślad za NBA ma pójść hokejowa NHL, której władze planują stworzyć podobną do „disneyowskiej” bańkę w Las Vegas, a także baseballowa MLB. Wkrótce czeka nas również wspomniane wcześniej wznowienie tenisowych tourów oraz turnieje finałowe LM i LE. Najbliższe tygodnie powinny dać nam odpowiedź, czy możemy liczyć na to, że sport przetrwa kolejną falę zakażeń i czy sezon sportowy 2020/2021 odbędzie się zgodnie z planem. Na powrót kibiców na wszystkie stadiony i hale najpewniej przyjdzie nam jeszcze poczekać aż do momentu wynalezienia skutecznej szczepionki. Pozostaje mieć nadzieję, że naukowcy zdążą ją opracować i przetestować przed rozpoczęciem piłkarskiego EURO i IO w Tokio.