Jan Błachowicz – Jon Jones: Kursy i typy

event background

W niedzielną noc czasu środkowoeuropejskiego „Cieszyński Książę” zamknął usta wszystkim niedowiarkom, do których sam osobiście się zaliczałem. Podczas gali UFC Fight Night 167 w Rio Rancho pokonał Coreya Andersona przez efektowne KO w 1. rundzie walki wieczoru. Gdy tylko sędzia zakończył pojedynek, Jan Błachowicz skierował swoją uwagę na Jona Jonesa, który oklaskiwał jego wygraną na trybunach. Najwyżej notowany polski wojownik mieszanych sztuk walki zażądał pojedynku z aktualnym mistrzem UFC w wadze półciężkiej krzycząc: „Obiecałeś mi to, gdy spotkaliśmy się w sklepie! Jesteś następny. Podaj mi tylko miejsce i czas”.

Popularny „Bones” przyjął wyzwanie z wielką aprobatą. Podczas późniejszego wywiadu dla portalu MMA Junkie pochwalił umiejętności Polaka, zaznaczając przy tym, że spodziewał się innego rywala. Dodał również, że Błachowicz zasłużył, by zmierzyć się z nim w pojedynku o pas mistrzowski. Z kolei w wywiadzie dla ESPN stwierdził, że wyobraża sobie scenariusz, w którym ta walka się odbędzie i spodziewa się w najbliższym czasie telefonu od UFC właśnie w tej sprawie. W wywiadzie dla tej samej stacji, polski zawodnik powiedział: „Jestem następny w kolejce. Dajcie mi 2-3 tygodnie. Potem dajcie mi czas i miejsce. Plan byłby taki sam, żeby go znokautować. Nie chcę innego rywala. Nie mówmy o innym rywalu. Mówmy tylko o Jonie Jonesie”.

Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują więc na to, że już niedługo były mistrz KSW stanie przed życiową szansą na zdobycie pasa największej federacji mieszanych sztuk walki na świecie. Czy będzie to jego następna walka? Miejmy nadzieję, że tak, ponieważ Polak jak mało kto zasłużył na taką szansę. W oczekiwaniu na ogłoszenie daty tego pojedynku przyjrzyjmy się sylwetkom obydwu fighterów nieco bliżej.

Spis treści

Jan Błachowicz – Jon Jones – faworyt walki

Mimo iż ewentualna data pojedynku Polaka z Amerykaninem nie została jeszcze ogłoszona, to już teraz podjęliśmy się zadaniu wytypowania faworyta. Niestety, mimo iż Jan Błachowicz w ostatnim czasie po raz kolejny udowodnił swoją wartość, to jednak nie on będzie faworytem tego pojedynku. Jon “Bones” Jones to w końcu numer “1” rankingu UFC bez podziału na kategorie wagowe. Na dobrą sprawę nigdy nie znalazł pogromcy, jeśli nie liczyć dyskwalifikacji w walce z Hamillem, a sam pokonywał najlepszych zawodników w tej dywizji. Niemniej, polski fighter na pewno będzie miał w tym pojedynku kilka atutów, które mogą zadecydować o jego ewentualnym sukcesie. “Cieszyński Książę” najpewniej będzie polował na moment nieuwagi Jonesa, by móc znokautować swojego rywala jednym celnym uderzeniem. Będzie to misja bardzo trudna w realizacji, gdyż na tę chwilę nikomu jeszcze to się nie udało. Pamiętajmy jednak, że najlepszy polski fighter to specjalista od tego typu wyzwań. Czy uda mu się po raz kolejny zadziwić świat mieszanych sztuk walki? Miejmy nadzieję, że już niedługo będziemy mogli się o tym przekonać

Jan Błachowicz

„Cieszyński Książę”, bo taki przydomek towarzyszy Janowi Błachowiczowi od lat, przez długi czas uznawany był za jeden z największych talentów KSW, czyli największej organizacji MMA w Polsce. Jego wyjazd za Ocean wydawał się jedynie kwestią czasu. Niemniej, pomimo niewątpliwego talentu i ogromu włożonej pracy, droga do Ultimate Fighting Championship nie należała do prostych.

Jan Błachowicz w profesjonalnym MMA zadebiutował na początku 2007 roku podczas gali Full Contact Prestige. Trzeba odnotować, że był to falstart, ponieważ przegrał pojedynek z Marcinem Krzysztofiakiem przez decyzje sędziów. Później przyszła seria trzech wygranych w ramach eliminacji do KSW. Późniejszy debiut na oficjalnej gali tej federacji opatrzonej numerem „8” zakończył się jednak drugą w jego karierze przegraną. Jego pogromcą był Holender Andre Fyeet, który poddał go w 1. rundzie.

Na szczęście fighter z Cieszyna nie poddał się i zanotował imponującą serię dziewięciu wygranych z rzędu, po której niemal jasne stało się, że KSW nie zdoła zatrzymać go w swoich szeregach. Później jednak wydarzyło się coś czego chyba mało kto się spodziewał – Błachowicz został pokonany przez Sokodjou, który zdewastował go potężnymi low-kickami. Porażka jednak zmotywowała go do jeszcze cięższej pracy, dzięki czemu wygrał pięć kolejnych walk KSW, w tym również rewanż ze wspomnianym Kameruńczykiem.

Mając za sobą 20 stoczonych pojedynków i bilans 17-3, Błachowicz podpisał w końcu kontrakt z UFC. Zadebiutował z mocnym akcentem pokonując na gali UFC Fight Night w Sztokholmie reprezentanta gospodarzy Ilira Litifiego przez TKO w I rundzie. Niestety, później było znacznie trudniej i Polak zanotował zaledwie jedną wygraną w pięciu pojedynkach dla federacji Dany White’a. Przegrywał kolejno z Jimim Manuwą, Coreyem Andersonem, Alexandrem Gustaffsonem i Patrickiem Cumminsem, w międzyczasie pokonując jedynie Chorwata Igora Pokrajaca.

Chociaż włodarze UFC najpewniej niejednokrotnie zastanawiali się nad przedłużaniem kontraktu z Polakiem, ten nadrobił braki kondycyjne i poprawił swoje umiejętności w zapasach i z walki na walkę stawał się coraz mocniejszy. Dzięki ciężkiej pracy zanotował cztery kolejne wygrane, kolejno z Devinem Clarkiem, Jaredem Cannonierem, Jimim Manuwą i Nikitą Kryłowem. Gdy wydawało się, że jest o krok od walki o tytuł, przyszła kolejna porażka, tym razem z Brazylijczykiem Thiago Santosem. „Książe” jednak znowu wykazał się determinacją i zanotował trzy bardzo ważne zwycięstwa: z Lukiem Rockholdem, Ronaldo Souzą oraz tą ostatnią, rewanżową z Coreyem Andersonem.

W swojej dotychczasowej karierze 36-latek może pochwalić się bilansem 27 wygranych (7 KO, 9 Sub) i 8 porażek. Trenuje pod okiem Roberta Jocza w Berkut WCA Fight Team. Specjalizuje się w tajskim boksie i brazylijskim ju-jitsu. Mierzy 188 cm i ma zasięg ramion wynoszący 198 cm. Jego najmocniejszą bronią jest walka w stójce i piorunujące uderzenie w obydwu rękach. Znany jest również z tego, że wygrał każdą ze swoich walk rewanżowych.

Jon Jones

Popularny „Bones” to obecnie numer jeden federacji UFC bez podziału na kategorie wagowe. Amerykanin zdominował dywizję półciężką w ostatniej dekadzie i gdyby nie problemy z prawem oraz dyskwalifikacja za doping, jego gwiazda lśniłaby obecnie jeszcze jaśniejszym blaskiem. Niemniej, nie ma wątpliwości, że mamy tu do czynienia z jednym z najlepszych zawodników w historii tej widowiskowej dyscypliny.

Niespełna 33-letni obecnie zawodnik, swoją przygodę w zawodowym MMA rozpoczął w 2008 roku, od zwycięstwa z Bradem Bernardem. Od początku wykazywał niesamowite umiejętności, dzięki czemu udało mu się wygrać pięć kolejnych walk, by w końcu otrzymać szansę walki w UFC. Tam również zaczął od mocnego uderzenia – wygrywał kolejno z Andre Gusmao, Stephanem Bonnarem i Jakem O’Brienem. W swoim dziesiątym pojedynku jego triumfalny pochód został powstrzymany w pojedynku z Mattem Hamillem – Jones użył w niej zabronionych ciosów łokciami za co został zdyskwalifikowany. Do dziś jest to jego jedyna rysa na statystykach.

Niespełna trzy miesiące po dyskwalifikacji Jones wrócił do Oktagonu i szybko rozprawił się z Brandonem Verą. Kolejni na jego liście byli Władimir Matiuszenko i Ryan Badder, a wszystkie te walki kończył przed czasem. Wreszcie 19 marca 2011 roku otrzymał swoją szansę w pojedynku o pas, w której znokautował Mauricio Ruę w 3. rundzie. Od tego pojedynku Jones zdołał ośmiokrotnie bronić tytułu, pokonując w tym czasie m. in. Lyoto Machidę, Vitora Belforta, Alexandra Gustafssona i Glovera Teixeirę.

Później jednak wydarzyło się co coś zaszokował świat MMA. Po wygranym pojedynku z Danielem Cormierem ogłoszono, że w organizmie mistrza wykryto benzoilogoninę, czyli metabolit kokainy. Chociaż substancja ta nie jest zakazana przez WADA i Jones mógł podejść do pojedynku, jego reputacja została mocno nadszarpnięta. W efekcie dokładnie zbadano kolejne próbki obrońcy tytułu, w których wykryto ślady klomifenu i letrozolu, co zakończyło się jego zawieszeniem na rok. Później zawieszenie przedłużono do 28 października 2018 po wykryciu turinabolu w jednej z jego próbek.

Były mistrz wrócił do klatki 29 grudnia tego samego roku i odzyskał tytuł po ponownym pokonaniu Alexandra Gustafssona, tym razem przez KO w 3. rundzie. Od tego czasu tytułu bronił trzykrotnie, kolejno z Anthonym Smithem, Thiago Santosem i ostatnio z Dominickiem Reyesem, przy czym każda z tych walk toczona była na pełnym dystansie rundowym.

Mimo skandali jakie towarzyszyły mu podczas jego dotychczasowej kariery, nie ma wątpliwości, że Jon Jones to wybitny przedstawiciel tej dyscypliny. Jego znaki rozpoznawcze to niesamowity refleks i szybkość. Na co dzień trenuje w Jackson Wink MMA Academy. Mierzy 193 cm wzrostu. Wyróżnia go również bardzo długi zasięg ramion, wynoszący aż 215 cm. Jego bilans to 26 zwycięstw (10 KO, 6 Sub), 1 porażka i 1 walka nieodbyta – mowa oczywiście o rewanżowym pojedynku z Cormierem. Specjalizuje się w gaidojutsu i BJJ. Jest prawdziwym kolekcjonerem rekordów w swojej dywizji – jest najmłodszym mistrzem UFC od momentu wprowadzenia podziałów na kategorie wagowe, ma na swoim koncie najwięcej obron pasa i najdłuższą passę wygranych.

Typuj walki MMA u legalnych buków online

W oczekiwaniu na ogłoszenie daty pojedynku Jana Błachowicza z Jonem Jonesem, warto wcześniej rozpocząć swoją przygodę z typowaniem MMA. Jeśli jesteś graczem mieszkającym na co dzień w Polsce, możesz dokonać jedynego słusznego wyboru i wybrać usługi legalnych bukmacherów online. W ten sposób zyskujesz gwarancję, że nie łamiesz przepisów polskiego kodeksu karnego skarbowego, a co za tym idzie unikniesz wysokich kar finansowych sięgających 120 stawek dziennych. Przy okazji będziesz mógł skorzystać na atrakcyjnym bonusie powitalnym. Pamiętaj, że maksymalną wartość bonusu uzyskasz dzięki rejestracji z ekskluzywnymi kodami promocyjnymi, które znajdziesz w naszym serwisie.