Jan Błachowicz – Israel Adesanya kursy bukmacherskie
-
KURS:2,85Typuj w Superbet
-
KURS:1,41Typuj w Fortunie
Zgarnij dodatkowy cashback 150 PLN w Superbet. Załóż konto w Superbet w dniach 5-7.03.2021 i wpisz w formularzu kod SBVIP. Wpłać pierwszy depozyt i postaw pierwszy zakład solo na zwycięstwo Błachowicza. Minimalna stawka zakładu to 10 zł. Jeśli przegrasz bukmacher zwróci ci stawkę zakładu do 150 zł. Otrzymanego cashbacku nie trzeba obracać przed wypłatą, trafia od razu na konto depozytowe. Promocja łączy się z pozostałymi bonusami powitalnymi do 585 zł.
Stało się! Po zdobyciu mistrzowskiego tytułu wagi półciężkiej UFC, Jan Błachowicz (27-8, 8 KO, 9 Sub) poznał swojego rywala w pierwszej walce o obronę tytułu mistrzowskiego. Przeciwnikiem Błachowicza będzie niepokonany mistrz wagi średniej, Nigeryjczyk z nowozelandzkim paszportem Israel Adesanya (20-0, 15 KO). Jest on obecnie trzecim zawodnikiem rankingu najsilniejszej organizacji MMA bez podziału na kategorie wagowe i jednym z najlepszych strikerów w historii tej dyscypliny. „Cieszyński Książe” stanie przed bardzo trudnym zadaniem, jednak już niejednokrotnie udowadniał w Oktagonie, że jak mało kto nie boi się najtrudniejszych wyzwań. Pojedynek planowany jest na początek przyszłego roku, a więc niedługo po tym, jak na świat przyjdzie potomek naszego mistrza. Walka ta już teraz jest dostępna w ofertach niektórych legalnych polskich bukmacherów, a my tradycyjnie postanowiliśmy się im przyjrzeć i wytypować naszego faworyta do wygranej.
Jan Błachowicz – Israel Adesanya kursy bukmacherskie
Zobaczmy, jak kształtują się kursy legalnych polskich bukmacherów na tę walkę i kto jest według nich faworytem tego pojedynku.
Bukmacher | Jan Błachowicz | Israel Adesanya |
---|---|---|
eWinner | 2.70 | 1.41 |
TOTALbet | 2.60 | 1.50 |
LV BET | 2.45 | 1.55 |
forBET | 2.55 | 1.52 |
Fortuna | 2.69 | 1.41 |
STS | 2.53 | 1.52 |
Betclic | 2.50 | 1.55 |
PZBuk | 2.75 | 1.41 |
Superbet | 2.85 | 1.45 |
Noblebet | 2.75 | 1.40 |
Totolotek | 2.55 | 1.45 |
Faworytem bukmacherów jest Adesanya, co nie powinno szczególnie dziwić – jest to w końcu zawodnik, który jeszcze nigdy nie zaznał goryczy porażki, a do tego posiada wybitne umiejętności kickbokserskie i potrafi bardzo skutecznie bronić się przed obaleniami, co czyni go zawodnikiem niezwykle niewygodnym praktycznie dla każdego rywala. Najwyższy kurs na jego wygraną uzyskamy na chwilę obecną w forBET – 1.55.
Z kolei Jan Błachowicz, mimo zdobycia pasa mistrzowskiego UFC, po raz kolejny podejdzie do swojego pojedynku w roli underdoga. Niemniej, jak już wielokrotnie udowadniał, nie przeszkadza mu to w pokonywaniu zawodników z bardzo wysokiej półki, przede wszystkim dzięki tytanicznej pracy jaką wykonują w okresach przygotowawczych. Na wygranej „Księcia” można na chwilę obecną bardzo dobrze zarobić – jeden z najwyższych kursów na jego wygraną – 2.80 wystawił bukmacher Superbet.
TOTALbet oferuje swoim klientom nie tylko wysokie kursy. Każdy nowo zarejestrowany użytkownik tego serwisu może liczyć na bardzo atrakcyjny bonus powitalny o rekordowej wartości. Ponadto, gracze już posiadający konta u tego operatora mogą na bieżąco brać udział w licznych promocjach, umożliwiających grę bez podatku lub uzyskanie freebetu. Dodatkowo, bukmacher daje swoim nowym użytkownikom możliwości zwiększenia wartości oferty na start za pomocą kodów promocyjnych TOTALbet. Znajdziesz je w Internecie, również bezpośrednio w naszym serwisie.
Jan Błachowicz – Israel Adesanya – analiza
Pora przejść do analizy szans obydwu fighterów. Przyjrzymy się bliżej ich dotychczasowych osiągnięciom sportowym, stylom walki oraz statystykom.
Jan Błachowicz
Nasz mistrz dywizji półciężkiej, to obecnie jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich sportowców. Mieszane sztuki walki to w końcu jedna z najdynamiczniej rozwijających się dyscyplin sportowych na świecie, a UFC to najsłynniejsza organizacja MMA. Nie powinno więc dziwić, że od czasu wygranej walki z Dominikiem Reyesem nie schodzi z afisza i może liczyć na ogromne zainteresowanie ze strony nie tylko naszych rodzimych mediów.
Trzeba przyznać, że droga „Cieszyńskiego Księcia” do zdobycia upragnionego tytułu nie była usłana różami. Zanim dostał swoją szansę w walce o pas, musiał wcześniej stoczyć dla organizacji prowadzonej przez Danę White’a aż 14 walk w ciągu 6 lat. W tym czasie był bliski utraty kontraktu, kiedy na przestrzeni dwóch lat zanotował 4 porażki i zaledwie 1 zwycięstwo. Szczęśliwie, dzięki determinacji i ciężkiej pracy wygrał 8 z 9 kolejnych pojedynków, przy okazji wprowadzając do mainstreamu pojęcie „legendary Polish power”.
Jan Błachowicz rozpoczął swoją zawodową karierę w 2007 roku, porażką na gali Full Contact Prestige w Poznaniu. Kilka miesięcy po swoim niezbyt udanym debiucie wziął udział w eliminacjach do turnieju dopiero zyskujących wówczas rozgłos Konfrontacji Sztuk Walki. Dzięki trzem wygranym, cieszynianin wziął udział w turnieju KSW 9 i wygrał go, pokonując kolejno Martina Zawadę (29-15, 5 KO, 6 Sub), Antoniego Chmielewskiego (32-18, 5 KO, 18 Sub) i Aziza Karaoglu (10-7, 8 KO, 1 Sub). Trzy lata później, w 2011 roku, zdobył międzynarodowe mistrzostwo KSW w wadze półciężkiej po rewanżowej wygranej z Kameruńczykiem Sokoudjou (19-18, 13 KO 1 Sub). Później trzykrotnie bronił jeszcze tytułu największej polskiej organizacji MMA, po czym w 2014 roku przeszedł do KSW.
Jego dotychczasowy bilans zawodowych walk to 27 wygranych (8 KO, 9 Sub) i 8 porażek (2 KO, 1 Sub). Bilans Błachowicza w UFC to 15 walk, na które składa się 10 wygranych (4 KO, 2 Sub) i 5 porażek (1 KO). Podczas 6 lat w tej organizacji wygrywał m. in. z Jaredem Cannonierem (13-5, 9 KO, 2 Sub), Lukiem Rockholdem (16-5, 6 KO, 8 Sub), Jimim Manuwą (17-6, 15 KO, 1 Sub), czy Coreyem Andersonem (14-5, 6 KO), przy czym z rąk dwóch ostatnich ponosił wcześniej porażki Mimo trudnych początków, od początku wykazywał serce do walki, jednak początkowo brakowało mu kondycji, a do tego musiał dopracować kilka elementów technicznych, w tym zapasy.
37-latek posiada czarny pas w BJJ, jednak wyróżnia się przede wszystkim umiejętnościami walki w stójce, opartymi na muay thai. Posiada nokautujące uderzenie w obydwu rękach, w tym niebezpieczne sierpowe, haki i ciosy podbródkowe. Ma również sporo pary w nogach – jednym z jego popisowych ciosów są potężne lewe kopnięcia na wątrobę, które boleśnie poznał między innymi Dominick Reyes (12-2, 7 KO, 2 Sub). Potrafi walczyć z obydwu pozycji i jest mocny zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Po latach doskonalenia swoich umiejętności można o nim powiedzieć, że jest zawodnikiem kompletnym. Ma 188 cm wzrostu i 198,1 cm zasięgu ramion. Na co dzień trenuje w klubach Berkut WCA Fight Team oraz Ankos Zapasy Poznań.
To drugi po Joannie Jędrzejczyk polski zawodnik, któremu udało się sięgnąć po tytuł mistrza UFC. We wrześniu 37-latek sięgnął po wakujący pas mistrzowski pozostawiony przez Jona Jonesa. Polak bardzo chciał doprowadzić do starcia ze słynnym Amerykaninem, ale ten podjął decyzję o przejściu do kategorii ciężkiej. W starciu o tytuł UFC Błachowicz zmierzył się z Dominikiem Reyesem. Nie będąc faworytem w oczach bukmacherów oraz większości ekspertów, zawodnik z Cieszyna wygrał przez techniczny nokaut w drugiej rundzie. Pojedynek od pierwszego gongu przebiegał pod jego dyktando.
Polak postawił na siłę oraz konsekwentną presję. Wydawało się, że Reyes niesiony dobrą postawą w wyrównanej walce z Jonem Jonesem będzie dla polskiego wojownika stylowym koszmarem. Okazało się, że w starciu z legendarną polską siłą miał niewiele do powiedzenia. Kopnięcia i uderzenia Błachowicza skutecznie odebrały jego rywalowi ochotę do walki. Ten występ doskonale oddaje styl Polaka oraz jego największe atuty. Należą do nich walka w stójce oraz nokautujący cios. Błachowicz kończył przed czasem trzy z czterech ostatnich profesjonalnych występów. Jest on rzadkim przykładem zawodnika, który pomimo zaawansowanego na sporty walki wieku cały czas się rozwija i z każdym występem jest lepszy.
Jego początki w UFC nie były najlepsze – przegrywał aż 4 razy w pierwszych sześciu występach. Od drugiej połowy 2017 roku zaczął się jego zwycięski marsz w kierunku najbardziej prestiżowego pasa mieszanych sztuk walki. Wygrał 8 z kolejnych dziewięciu walk, zdobywając wymarzony pas UFC. Pomimo osiągnięcia życiowego sukcesu, Błachowicz dalej pozostaje głodny i szuka wyzwań. W starciu z Adesanyą nie jest faworytem, ale ma solidne szanse na zwycięstwo. Na jego korzyść przemawia większe doświadczenie w rywalizacji z czołówką kategorii półciężkiej oraz duża dawka pewności siebie, której nabrał po ostatnich efektownych występach.
Piotr Momot, ringpolska.pl
Israel Adesanya
31-letni mistrz UFC w wadze średniej to obecnie jedno z najgorętszych nazwisk w świecie mieszanych sztuk walki. Dość powiedzieć, że w rankingu „pound for pound” UFC zajmuje trzecie miejsce, tuż za absolutnymi legendami tej dyscypliny, Khabibem Nurmagomedovem (29-0, 8 KO, 11 Sub) i Jonem Jonesem (26-1,10 KO, 6 Sub). Biorąc pod uwagę fakt, że pierwszy z nich ogłosił niedawno zakończenie kariery, możemy spodziewać się, że Adesanya niedługo awansuje w tym zestawieniu o co najmniej jedno oczko. Nie ma wątpliwości, że jego miejsce w czołówce jest zasłużone – w swojej dotychczasowej karierze, urodzony w Nigerii obywatel Nowej Zelandii, nie zaznał jeszcze smaku porażki.
Israel Mobolaji Temitayo Odunayo Oluwafemi Owolabi Adesanya, bo tak brzmi jego pełne imię i nazwisko, wywodzi się z kickboxingu, w którym stoczył ponad 80 zawodowych walk. Jego bilans w tej dyscyplinie jest w istocie imponujący – 76 walk wygrał (29 KO), 5 przegrał (1 KO), a 2 zremisował. Ma za sobą również kilka zawodowych walk bokserskich i może pochwalić się bilansem 5 wygranych (1 KO) i 1 porażki. Jego kariera w mieszanych sztukach walki przez kilka lat toczyła się równolegle z występami kickbokserskimi i bokserskimi, aż do 2017 roku, kiedy zdobył mistrzostwo australijskiej organizacji MMA, AFC. Kilka miesięcy po zdobyciu tytułu zadebiutował w UFC wygraną nad Robem Wilkinsonem (12-2, 4 KO, 7 Sub) przez TKO w 2. rundzie. Później pokonywał kolejno Marvina Vettoriego (15-4, 2 KO, 9 Sub), Brada Tavaresa (17-6, 5 KO, 2 Sub) i Dereka Bronsona (21-7, 12 KO, 3 Sub).
10 lutego 2019 roku Adesanya zmierzył się z jednym z najsłynniejszych i najlepszych zawodników w historii tej dyscypliny, Brazylijczykiem Andersonem Silvą (34-11, 23 KO, 3 Sub). Pojedynek został uznany najlepszą walką wieczoru gali UFC 234, a Adesanya po jej zakończeniu oddał hołd słynnemu „Pająkowi”. Dzięki tej wygranej Nowozelandczyk dostał walkę o tymczasowy pas wagi średniej z Kelvinem Gastelumem (15-6, 6 KO, 4 Sub), którego ostatecznie pokonał na punkty. Pół roku później został już pełnoprawnym mistrzem po nokaucie na Robercie Whittakerze (22-5, 9 KO, 5 Sub) w 2. rundzie pojedynku na gali UFC 243 w australijskim Melbourne. Od tamtej pory dwukrotnie bronił tytułu, kolejno z Yoelem Romero (13-5, 11 KO) przez decyzję i Paulo Costą (13-1, 11 KO, 1 Sub) przez TKO w 2. rundzie.
Bilans zawodnika znanego jako „The Last Stylebender” to 20 walk i 20 wygranych (15 KO). Jego stylem przewodnim jest oczywiście kickboxing, jednak posiada również niebieski pas w BJJ, choć korzysta z tego stylu głównie do obrony przed obaleniami. Już teraz zaliczany jest do najlepszych strikerów w historii MMA, a jego styl wyróżnia się wyszukanymi uderzeniami, szybkim tempem, znakomitymi unikami i świetną pracą nóg. Jest leworęczny, jednak potrafi walczyć z obydwu pozycji. Często nokautuje swoich rywali (wskaźnik KO 75%), ale potrafi również wywierać na nich presję na pełnym dystansie rundowym. W stójce jest niemal nie do zatrzymania, choć jednocześnie bardzo trudno jest go sprowadzić do parteru. Przy 193 cm wzrostu ma imponujący zasięg 203,2 cm. Mieszka z Auckland, gdzie trenuje w słynnym klubie City Kickboxing, m. in. wraz z mistrzem UFC wagi piórkowej, Alexandrem Volkanovskim (22-1, 11 KO, 3 Sub).
31-latek to aktualny mistrz UFC w kategorii średniej, który z powodu braku godnych sportowo wyzwań postanowił przenieść się do kategorii półciężkiej. Adesanya liczył, że w nowym limicie wagowym będzie mu dane rywalizować z Jonem Jonesem. Taką super walkę Nigeryjczyk upatrzył sobie już dawno temu i wielokrotnie prowokował Amerykanina w mediach społecznościowych. Na razie Jones spróbuje swoich sił w wadze ciężkiej, jednak nikt nie ma wątpliwości, że Adesanya w przypadku zdobycia pasa w drugiej kategorii wagowej natychmiast rzuci wyzwanie swojemu dobremu znajomemu. Czy scenariusz z powrotem Jonesa do dywizji półciężkiej i ewentualna walka z Adesanyą są możliwe? Czas pokaże. Na razie Nigeryjczyk ma przed sobą inne, trudne wyzwanie.
Już w swoim debiucie w nowym przedziale wagowym Israel Adesanya otrzymuje mistrzowską szansę. Należy w tym wszystkim doszukać się trochę polityki UFC. Organizacja może nie być do końca zadowolona, że to Błachowicz został nowym mistrzem wagi półciężkiej, która została trochę pozbawiona dużych nazwisk. Wycieczka do wyższej kategorii to sposób na ożywienie tej wagi i jednocześnie wywołania nowych emocji. Sam Adesanya będzie miał też okazję sprawdzić, czy jest tak dobry, jak o sobie myśli. „The Last Styleblender” miewał słabsze występy, ale jeszcze nikomu nie udało się z nim wygrać. Po raz ostatni walczył we wrześniu, wygrywając przez techniczny nokaut w drugiej rundzie z Paulo Costą. Był to jeden z jego najlepszych i najbardziej efektownych występów. Była to jednocześnie ta sama gala, podczas której Błachowicz znokautował Reyesa. To Adesanya był wtedy w walce wieczoru i na nim była skupiona uwaga większości kibiców. Już wtedy rozpoczęły się spekulacje na temat potencjalnego bezpośredniego pojedynku dwóch panujących mistrzów. Kilka tygodni później ogłoszono oficjalnie, że do takiej konfrontacji dojdzie.
Adesanya podobnie jak Błachowicz najlepiej czuje się w stójce. Fani niezwykle rzadko mają okazję ogląać go w technikach parterowych, ponieważ doskonalne broni się przed obaleniami. Nigeryjczyk jest bardzo szybki i potrafi zadawać ciosy z obu pozycji. Cechuje go bardzo duża pewność siebie i naturalny zmysł do walki w półdystansie. Adesanya jest w klatce także bardzo inteligentny oraz znakomicie antycypuje ruchy rywala. Jego słabością będą atrybuty fizyczne w starciu z potencjalnie dużo silniejszym rywalem. Co ważne, Nigeryjczyk nie ustępuje jednak Polakowi warunkami fizycznymi. Pomimo że dotychczas walczył w niższej kategorii wagowej, będzie od swojego przeciwnika wyższy. Dysponuje także większym zasięgiem ramion.
Piotr Momot, ringpolska.pl
Jan Błachowicz – Israel Adesanya – nasze typy
Starcie dwóch mistrzów UFC zapowiada się jako jeden z najciekawszych pojedynków w mieszanych sztukach walki w przyszłym roku. Niewykluczone jednak, że przyjdzie nam na nie trochę poczekać – Jan Błachowicz zapowiedział, że nie ma zamiaru wchodzić do ringu wcześniej niż w marcu 2021 roku, ponieważ w grudniu ma zostać ojcem. W niedawnym wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” powiedział:
Będę musiał odnaleźć się w nowej sytuacji. Marzec jest dla mnie jedynym sensowym terminem. Teoretycznie mogę walczyć wcześniej, ale po prostu nie będę dobrze przygotowany. Nie chodzi o to, by robić coś za wszelką cenę. Do pojedynku muszę być gotowy w stu procentach. Poza tym widzimy, co dzieje się w kraju. Nikt nie wie, czy nie zostanie wprowadzony kolejny lockdown, a wtedy może nie być, gdzie trenować.
Możemy być pewni, że Błachowicz dołoży wszelkich starań, by odpowiednio przygotować się do tego starcia. Tego samego możemy się również spodziewać po Israelu Adesanyi, który w swoich wypowiedzi nie lekceważy Polaka, doceniając jego siłę fizyczną i umiejętności w parterze, jednocześnie określając jego styl w stójce jako „dziwny”. Faktem jest, że style obydwu fighterów znacznie się od siebie różnią – Nowozelandczyk bazuje na szybkości i dynamice, a Polak posiada umiejętność wyprowadzania uderzeń w najbardziej odpowiednim momencie. To właśnie doskonały timing może okazać się jego największą bronią. Pamiętajmy również, że to Adesanya zmienia dla tej walki kategorię wagową, a dodatkowe 9 kilogramów może negatywnie wpłynąć na szybkość wyprowadzanych przez niego ciosów.
Z drugiej strony, warunki fizyczne byłego kickboksera wydają się być jak najbardziej odpowiednie do występów w tej dywizji – 193 cm wzrostu i 203 cm zasięgu wystarczyły do tej pory na wszystkich rywali w wadze średniej. Tym razem jego przewaga w tym elemencie nie będzie jednak tak wyraźna, co nie zmienia faktu, że nasz rodak będzie musiał skracać dystans do swojego rywala tak, żeby wykluczyć największy atut swojego rywala. Ponadto, Nowozelandczykowi z pewnością trudniej będzie bronić się przed obaleniami niż to miało miejsce w dywizji do 84 kilogramów. Ewentualne sprowadzenie go do parteru dałoby naszemu rodakowi szansę na zakończenie walki przed czasem. Polak będzie miał również bez wątpienia przewagę w sile fizycznej i nawet jeśli jego rywal ma bardzo wysoki współczynnik walk wygranych przez KO, to raczej właśnie Błachowicz będzie polował na posłanie rywala na deski jednym celnym uderzeniem.
Pamiętajmy jednak, że to najpewniej Adesanya będzie wywierał presję na naszym zawodniku w stójce i niewykluczone, że uda mu się go zdominować w tej płaszczyźnie. Niemniej, tak samo przewidywano przed pojedynkiem z Dominickiem Reyesem, który podobnie jak kolejny rywal Błachowicza jest leworęczny. Warto odnotować, że „Cieszyński Książę” nie przegrał jeszcze w UFC pojedynku przeciwko żadnemu mańkutowi – jego bilans z takimi zawodnikami to 3-0. Ma on również korzystny bilans w walkach przeciwko byłym przedstawicielom wagi średniej wygrywał m. in. z Lukiem Rockholdem oraz Jaredem Cannonierem.
Niemniej, Israel Adesanya to zawodnik znacznie młodszy niż dwaj wspomniani fighterzy, a do tego podczas swojej sportowej kariery tylko raz przegrał przed czasem, w dodatku w walce kickbokserskiej. Nie należy więc spodziewać się, że jego szczęka będzie znacznie bardziej wytrzymała niż u np. Rockholda. Wydaje się jednak, że jeśli Błachowicz wyprowadzi celny sierpowy, to pojedynek może zakończyć się ciężkim KO, tym bardziej, że Adesanya nie miał jeszcze okazji walczyć z zawodnikami o tak mocnym uderzeniu jak nasz rodak. Kolejnym atutem Polaka będzie również doświadczenie w MMA – starcie z Nowozelandczykiem będzie jego 36. zawodową walką, w tym 16. w UFC.
Ponadto, chociaż Adesanya jest teoretycznie lepszym strikerem, obydwaj fighterzy mają dość zbliżone statystyki celnych uderzeń – 49% – jednak zawodnik z Auckland wyprowadza ich znacznie więcej – średnio 3,96 na minutę, przy 3,45 uderzeniach cieszynianina. Adesanya jest również rzadziej trafiany – średnio 2,40 razy na minutę (obrona na poziomie 66%) przy 2,77 ciosach przyjmowanych przez naszego rodaka (obrona na poziomie 54%). Polak co prawda zdecydowanie przeważa w obaleniach – wykonuje ich średnio 1,16 na 15 minut (52%). Jego rywal w tej płaszczyźnie ogranicza swoje działania praktycznie wyłącznie do obrony, przy czym jego skuteczność w tym aspekcie jest fenomenalna i wynosi 87%. Średni czas walk toczonych w UFC przez Jana Błachowicza i Israela Adesanyę to odpowiednio 12:01 i 15:53 minuty.
Podsumowując, chociaż faworytem tego głośno zapowiadanego starcia u bukmacherów jest Adesanya, szans naszego mistrza nie można z pewnością przekreślać. Błachowicz jest na pewno bardziej wszechstronnym i doświadczonym zawodnikiem, jednak najpewniej będzie ustępował swojemu rywalowi w wymianach kickbokserskich, musząc bazować na timingu i skuteczności wyprowadzanych ciosów oraz szukając swojej szansy w sprowadzeniu rywala do parteru. Adesanya z kolei będzie najpewniej chciał wypunktować swojego rywala atakami z dystansu, broniąc się jednocześnie przed obaleniami i unikając klinczu. Polak będzie też z pewnością polował na pojedynczy celny nokautujący cios, a jego rywal starał się będzie bazować na wyszukanych kombinacjach. Argumentem za wygraną „Cieszyńskiego Księcia” będzie to, że najzwyczajniej lubi walczyć z pozycji underdoga oraz oczywiście jego „legendarna polska siła”, która dała mu wygrane w 8 z 9 ostatnich pojedynków. Z pewnością Adesanya nie powinien jej lekceważyć, bo po raz pierwszy w karierze może skończyć na deskach.
Nasz typ:
- Wygrana Jana Błachowicza po kursie 2.80 @Superbet
Superbet wystawił jeden z najwyższych na rynku kursów na wygraną swojego ambasadora. Typując zakład na Jana Błachowicza w Superbet za 50 zł można wygrać ponad 120 zł.
Trochę inaczej sytuację widzi redaktor portalu ringpolska.pl, Piotr Momot.
Przebieg walki może przypominać partię szachów, przede wszystkim ze strony pretendenta. Adesanya pierwsze minuty powinien przede wszystkim poświęcić na analizę rywala oraz poszukanie dziur w jego defensywie. W tej fazie walki będzie mógł wykorzystać swoją szybkość oraz pracę nóg. Polak od samego początku będzie naciskał i postara się pokazać przeciwnikowi, że popełnił błąd, przechodząc do wyższej kategorii wagowej. Jak może to zrobić? Jeśli w pierwszej rundzie trafi kilkoma mocnymi ciosami, to może przełamać Adesanyę, a perspektywa walki na dystansie pięciu rund z tak mocno bijącym oponentem skutecznie plącze nogi oraz zabiera siły.
Obaj zawodnicy uwielbiają stójkę, ale Błachowicz jest bardziej wszechstronnym zawodnikiem i na pewno będzie próbował zejść do parteru. Musi jednak zachować przy tym czujność w defensywie, ponieważ Adesanya potrafi znakomicie kontrować oraz doskonale czuje się w półdystansie. Pierwsze rundy Nigeryjczyk będzie walczył asekuracyjnie. Do bardziej zdecydowanego ataku może ruszyć w drugiej fazie pojedynku, kiedy Polak trochę opadnie z sił i będzie miał mniej energii na próby sprowadzenia do parteru. Adesanya znakomicie kontroluje tempo pojedynku, nie podejmując zbyt dużego ryzyka. Nie lubi przyjmować ciosów i jeśli nie czuje swojej fizycznej dominacji, to nie odsłania się. Tak może być w tym przypadku, dlatego nie należy wykluczyć scenariusza, w którym Błachowicz będzie przez pełne pięć rund gonić za rywalem, który będzie go kontrował oraz punktował. Polak na pewno będzie musiał się odsłonić, ale zapewne w jego głowie będzie panowało przekonanie, że nawet przy akcji „cios na cios” to jego rywal mocniej odczuje uderzenie.
Trzeba też wziąć pod uwagę, że ściany mogą bardziej sprzyjać przechodzącemu do wyższej wagi mistrzowi dywizji średniej. To on jest bardziej rozpoznawalnym zawodnikiem i ciągle w powietrzu wisi jego potencjalny pojedynek z Jonesem. To może mieć pewien niewidzialny wpływ na sędziów przy wyrównanym przebiegu rywalizacji, a tego nie można wykluczyć. Obaj zawodnicy mają swoje atuty. Błachowicz jest silniejszy i będzie polował na kolejne efektowne zakończenie walki przed czasem. Adesanya będzie szybszy, potrafi zmieniać pozycję i doskonale się broni. Nigeryjczyk po raz pierwszy wejdzie do klatki, ważąc 9 kg więcej. Z jednej strony może to podziałać zbawiennie na jego siłę pojedynczych ciosów, a przy okazji nie osłabi swojego organizmu przy zbijaniu wagi. Nie wiadomo jednak jak dodatkowa masa zadziała na jego szybkość poruszania się po macie oraz wyczucie dystansu, które zawsze w przypadku 31-latka było doskonałe.
Wydaje się, że Adesanya ma trochę większy naturalny talent do mieszanych sztuk walki oraz lepiej potrafi zdominować rywala taktycznie. Cały jego plan może oczywiście rozsypać się po zainkasowaniu pierwszego mocnego uderzenia. Mam jednak wrażenie, że Błachowicz będzie musiał się sporo napracować zanim złapie jakimkolwiek wymownym ciosem swojego rywala. Zwykło się mawiać, że dużo trudniej jest bronić swojego pasa, niż go zdobyć. Polak nie stoi na straconej pozycji w starciu Adesanyą, jednak ostatecznie, analizując wszystkie wady i zalety obu zawodników, stawiam na pojedynek na pełnym dystansie, który prowadzony będzie w spokojnym tempie, a ostatecznie zakończy się wygraną Nigeryjczyka. Moim zdaniem zwycięzcą okaże się Adesanya.
Współpraca: Piotr Momot