Czy Zalewski jest lepszy od Kamińskiego? Oto pytanie do Sousy!

Portugalczyk musi znaleźć sposób na uszczelnienie obrony. Czy szuka?

Selekcjoner Paulo Sousa po finałach mistrzostw Europy zmienił strategię prowadzenia reprezentacji Polski i trafił po strzechy, czyli na mecze polskich klubów. Wydawało się, że to rozwiązanie logiczne, czy wręcz niezbędne po katastrofalnym turnieju w wykonaniu Biało-Czerwonych. Tyle że nic konstruktywnego nie wyniknęło z tych podróży Portugalczyka, gdyż w kadrze powołanej na wrześniowe spotkania eliminacji mistrzostw świata nie ma nikogo nowego z PKO BP Ekstraklasy. Co należy chyba interpretować w ten sposób, że poziom naszych rozgrywek jest – w ocenie Portugalczyka – tak mizerny, iż nawet po tak ciężkim łomocie, jakiego doświadczyła reprezentacja Polski w Euro2020 nie ma tu nie tylko kandydatów na ratowników drużyny narodowej, ale nawet nadziei na przyszłość.

Paulo Sousa felieton

No, chyba że Sousa nieuważnie się przyglądał. W każdym razie uznał, iż to Nicola Zalewski, niewątpliwie utalentowany 19-latek z AS Roma, na dziś ma większe perspektywy niż jakikolwiek inny zawodnik. Dlatego warto go powoływać, zapewne także po to, aby nie zapomniał skąd się wywodzi, i z reprezentacją którego kraju powinien się utożsamiać…. W gruncie rzeczy, taki krok wydaje się sensowny, ale logika podpowiada, że Portugalczyk bardziej powinien martwić się o teraźniejszość niż przyszłość. Zawalił nam Euro2020, do meczu ze Szwecją nie umiał być selekcjonerem, ewidentnie uczył się tej roli, zatem powinien zrobić wszystko, aby nie dać plamy w kwalifikacjach
mistrzostw świata. Nieobecność na World Cup byłaby przecież bardzo kosztowna dla polskiego futbolu, po blamażach na MŚ w Rosji i podczas niedawnych ME cała dyscyplina już wymaga podłączenia pod respirator. Sponsorzy – reprezentacji i związku – nie będą wiecznie czekać na przyzwoity wynik. A kariera Roberta Lewandowskiego niezadługo zacznie pewnie zmierzać do brzegu…

Dlatego trudno nie być zdziwionym priorytetami ustalonymi przez selekcjonera. W sytuacji, gdy kibice spodziewali się, że będzie postępował w myśl hasła: „wszystkie (najlepsze) ręce na pokład”, Portugalczyk postanowił udowodnić, że myśli o interesie polskiego zespołu w długiej perspektywie. Interesujące to zachowanie, bez wątpienia. OK., to dobrze, że przyznał się do winy powołując nieobecnego na Euro2020 Sebastiana Szymańskiego. Nie sposób także krytykować zaproszenia dla Adama Buksy; na skuteczność napastnika New England Revolution nikt nie ma przecież prawa narzekać. To atakujący, który wydaje się o wiele dojrzalszy i znacznie lepiej poukładany, oczywiście nie tylko na boisku, od brata, który w kontrowersyjnych okolicznościach rozstał się z Wisłą Kraków. Naturalnie, wynika to z różnicy wieku, Aleksander jest przecież o 7 lat młodszy, ale chyba nie tylko…

Oczywiście, Italia jest ulubionym kierunkiem ostatnich selekcjonerów reprezentacji Polski, ale starszy z Buksów z MLS nie musi mieć dalej do reprezentacji – choć przed Euro 2020 (i wyjazdem brata do Włoch) miał – niż kadrowicze z Serie A. A w każdym razie nie powinien. Zdaje się zresztą, że to z polskich klubów obecnie najtrudniej się przebić. Nawet w młodym wieku, i w dobrej formie. Śledząc rozgrywki PKO BP Ekstraklasy trudno przecież absencję Jakuba Kamińskiego z Lecha Poznań odebrać inaczej niż w kategoriach zaskoczenia. Skrzydłowy Kolejorza od początku sezonu gra z rozmachem, i broni się liczbami. Wydaje się zatem, że mógłby ożywić nasze flanki, które na Euro2020 istniały mocno teoretycznie. No i ma tę przewagę nad swym rówieśnikiem z AS Roma, że jest już w rytmie meczowym. Gra dobrze i regularnie, ale najwyraźniej czegoś jeszcze brakuje, żeby przekonać pana Paula…

W sumie to ciekawe, czy gdyby Mateusz Wieteska przeniósł się z Legii Warszawa do drugiej Bundesligi, gdzie obecnie rywalizuje Schalke 04 Gelsenkirchen, do którego jest przymierzany, to mógłby stamtąd mieć bliżej do kadry? Selekcjoner był na jego meczach, inne z całą pewnością widzieli trenerzy współpracujący z Sousą, ale skuteczna gra w destrukcji i walory ofensywne stopera z Łazienkowskiej – demonstrowane zwłaszcza przy stałych fragmentach – okazały się nieprzekonujące. A szkoda, bo ten były młodzieżowy reprezentant Polski od MME’19, na których zebrał cenne doświadczenie, rozwinął się, nauczył grać w systemie z trójką stoperów i generalnie w zespole mistrzów Polski nie schodzi poniżej przyzwoitego poziomu. I być może bardziej zasługuje na przyjrzenie mu się z bliska podczas zgrupowania reprezentacji niż nawet Sebastian Walukiewicz, którego nieobecność także zastanawia. Znam zresztą i takich wytrawnych krytyków naszej sceny futbolowej, którym – i to w pierwszej kolejności! – w kadrze ogłoszonej na wrześniowe mecze brakuje… Marcina Cebuli z Rakowa Częstochowa.

Cóż, możemy zastanawiać się, czym kierował się selekcjoner i wyrażać zdziwienie, ale na koniec dnia to trener Sousa weźmie odpowiedzialność za wyniki. Zatem ma rude prawo wedle własnego widzimisię dobrać wykonawców do strategii, którą – miejmy nadzieję – przygotował. A nam pozostanie niepewność, czy już dostatecznie rozeznał się w polskim futbolu oraz ogarnął pomysł na uszczelnienie defensywy. I rozliczenie portugalskiego szkoleniowca po najbliższej sesji w kwalifikacjach mistrzostw świata. Oby wreszcie – na pozytywne oceny…

Adam Godlewski

Dziennikarz sportowy, specjalizujący się tematyce piłkarskiej. Zawodu uczył się w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie przez prawie dekadę zapracował na miano jednego z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych reporterów w swojej branży. Przez niemal 15 lat zarządzał tygodnikiem „Piłka Nożna”. Po drodze ekspert m.in. TVP, Canal+, Orange Sport, WP, radiowej Trójki, a obecnie redaktor naczelny "Sportowy24". Autor książki „Spowiedź Fryzjera”. Współautor wspomnień „Od Piechniczka, do Piechniczka”, „Pęknięty Widzew” i „Gwiazdy Białej Gwiazdy”. Dwukrotnie uhonorowany – przez piłkarzy polskiej ekstraklasy – Oscarem dla Najlepszego Dziennikarza Prasowego piszącego o futbolu w Polsce. Na naszych łapach pisze felietony z cyklu “Krótka piłka” oraz artykuły na mecze polskiej kadry.